facebook facebook instagram youtube

Adam Borkowski - student II roku Politologii UAM

Wizyta Sekretarza Generalnego była dla mnie niepowtarzalnym doświadczeniem. Używając słowa wizyta, mam na myśli nie tylko te trzy krótkie dni, lecz także cały okres przygotowań poprzedzający przyjazd Kofiego Annana. Ciężko ująć to wszystko w kilku słowach. Teraz, gdy o tym myślę, wydaje mi się, że było to coś w rodzaju budowania wielkiej maszyny, która powstając z różnych drobnych części , powoli nabierała kształtu, pięknego wyglądu i blasku.

Najpierw wiadomości o przyjeździe Sekretarza Generalnego, początkowo nieoficjalne, potem zarys planu wizyty z czasem coraz bardziej pełny i dokładny, aż po samą ceremonię wizyty z mediami, politykami i całym tym wielkim światem, o którym do tej pory czytałem w gazetach. Tydzień przed wizytą podzieliliśmy się na zespoły. Przypadła mi praca w Biurze Prasowym w Hotelu Victoria, bezpośrednio przy delegacji przybyłej z Nowego Jorku. Przyznam się, że miałem obawy: czy dam sobie radę, czy nie zawiodę?

Trzy dni minęły szybko i intensywnie. Praca od 6 rano do 1 w nocy, kilka godzin snu i znowu przy komputerze z możliwie świeżym umysłem. Niezastąpione doświadczenia, nowe umiejętności i ludzie, których nie spotkałbym gdzie indziej. To wszystko razem sprawia, że żal mi, iż wszystko się skończyło. Chciałbym przeżyć tę wizytę jeszcze raz.

A czy nie zawiodłem? To chyba nie do mnie pytanie. Na pewno nabrałem pewności siebie i obycia w "wielkim świecie".

czerwiec / lipiec 2000 r.

2015-03-31

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

×