Panie Przewodniczący, Panie Sekretarzu Generalny, Szanowni Delegaci! Po pierwsze, serdecznie gratuluję Panu Johnowi Ashe wyboru na przewodniczącego 68. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Za miesiąc minie 70 lat od podjęcia przez ministrów spraw zagranicznych czterech mocarstw decyzji o utworzeniu powszechnej organizacji, której zadaniem będzie zapewnianie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego. Wtedy wysocy przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Związku Sowieckiego, Chin i Wielkiej Brytanii podjęli tę decyzję w samym środku najstraszniejszej z wojen w historii ludzkości. Wiedzieli, że utrzymanie pokoju, że postulat „nigdy więcej wojny” wymaga zgodnej i zorganizowanej współpracy międzynarodowej. Wiedzieli, że wymaga to współpracy wielkich mocarstw, przestrzegania zasad prawa międzynarodowego, a także budowy infrastruktury pokoju. W wydanej wówczas Deklaracji mówi się słusznie o potrzebie działania na rzecz sprawiedliwości między narodami. To ważne, by przypomnieć te właśnie słowa, bo z niesprawiedliwości, z poczucia braku sprawiedliwości brało się i nadal bierze wiele konfliktów – i to tych wewnętrznych i międzynarodowych. W przededniu tej rocznicy warto się przyjrzeć, w jakiej mierze społeczność międzynarodowa radzi sobie z zagrożeniami dla pokoju oraz z otwartymi i przewlekłymi konfliktami. ONZ i państwa członkowskie mają prawo mieć satysfakcję z wypracowanego od tamtego czasu dorobku, który służy bezpieczeństwu i pokojowi. Narody Zjednoczone okazały się instrumentem cywilizowania życia międzynarodowego po II wojnie światowej w bardzo wielu dziedzinach, nie tylko w stosunkach między państwami, ale i wewnątrz państw. Oczywiście, daleko jeszcze do świata idealnego, ale nie powinno nas to zniechęcać. Lepszy świat jest możliwy i tej perspektywy nie wolno tracić nam z pola widzenia. To jest nasz realny ideał zarysowany w Karcie Narodów Zjednoczonych i nas, wszystkich członków Organizacji, obowiązek. Szanowny Panie Przewodniczący, Panie i Panowie, Uprawniona satysfakcja z postępu, który przy pomocy Narodów Zjednoczonych jest udziałem całej ludzkości nie może nam jednak przesłaniać słabości naszej Organizacji, jej nieskuteczności w sytuacjach, do rozwiązywania których jest, była powołana. Taką sytuacją jest dzisiaj wojna domowa w Syrii. Ten konflikt pociągnął za sobą wielką liczbę ofiar i wywołał już wielki dramat humanitarny. Stanowi on zagrożenie dla regionalnego bezpieczeństwa i stabilności. W takich sytuacjach członkowie Organizacji mają prawo domagać się od Rady Bezpieczeństwa skutecznego działania. To jest nasze uprawnione oczekiwanie, które wynika z artykułu 24. Karty. Z żalem musimy stwierdzić, że w konflikcie syryjskim członkowie Rady Bezpieczeństwa raczej opowiadali się po którejś ze stron tej wojny i wspierali te strony na różne sposoby, niż wymuszali na nich przerwanie walk i pokojowe rozmowy. Obnażyło to niewydolność i nieskuteczność mechanizmów podejmowania decyzji przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Tym bardziej nie trzeba zwlekać ani szukać kolejnej rocznicy jako pretekstu do powrotu do wysiłków nawet na rzecz takiej reformy Rady Bezpieczeństwa, która wzmocni autorytet, reprezentatywność i skuteczność. Chodzi przy tym o bardziej systemowe rozwiązanie, które nie ograniczy Rady Bezpieczeństwa, które wykroczy poza obszar Rady Bezpieczeństwa, które wzmocni jej autorytet i reprezentatywność, które jednocześnie uwzględni fakt, że dzisiaj mamy świadomość znaczenia obowiązującej od początku zasady prawa weta stałych członków Rady. Wymagają tego nie tylko obecne czy przyszłe wyzwania, ale również zachodzące na naszych oczach zmiany w globalnym porządku międzynarodowym. Warto, aby dyskusja na ten temat toczyła się w formule podobnej do tej, która zdała egzamin przed 60. rocznicą powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jej efektem był całkiem ambitny program reformy Organizacji, którego część znalazła się w Dokumencie Końcowym, dokumencie przyjętym przez państwa członkowskie w 2005 roku. Polska brała wtedy czynny udział w tamtych pracach i będzie nadal angażować się na rzecz dalszych potrzebnych reform. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Dramat Syrii, w tym użycie broni chemicznej, jest egzemplifikacją szerszego zjawiska, którym jest lekceważenie przyjętych przez naszą organizację i całą społeczność międzynarodową wartości, norm i zobowiązań. A przecież wszyscy powinni im podlegać w takim samym stopniu, nikt nie powinien być obok, czy ponad nimi. Zbyt często górę nad tym biorą doraźne interesy państw, z fatalnymi konsekwencjami dla praw człowieka, dla kwestii humanitarnych, w tym dla zasady odpowiedzialności za ochronę, po której przyjęciu w 2005 roku tak wiele sobie przecież obiecywaliśmy. Konflikty zbrojne są skrajnym przejawem masowego naruszania praw człowieka. Dramatycznemu rozwojowi sytuacji w Syrii, który pochłonął już ponad 100 tys. ofiar można było zapobiec, można było zapobiec, gdyby stosowne decyzje Rady Bezpieczeństwa podjęte zostały na czas. Rozwiązywanie trudnych, powikłanych i wzajemnie powiązanych problemów Bliskiego Wschodu wymaga bowiem całościowego podejścia, charakteryzującego się wyobraźnią i bezstronnością. W sytuacji dość powszechnego zaabsorbowania sprawami bezpieczeństwa, także tymi nowymi, nietradycyjnymi, oraz prymatu spraw gospodarczych, zwalczania kryzysu, walki o wzrost i konkurencyjność, rywalizacji o rynki zbytu, ale także o terytoria, z których mogą pochodzić cenne dla rozwoju gospodarczego lub zysku surowce, nie możemy zapominać o prawach człowieka. One w ostatnim okresie u wielu aktorów życia międzynarodowego popadły w swoistą niełaskę. Ale czy możemy je lekceważyć? Kiedy na przykład ich naruszenia ocierają się o zbrodnię ludobójstwa? Przypomnę, że w tym roku, 9 grudnia, będziemy obchodzić 65. rocznicę przyjęcia konwencji o zapobieganiu i o karaniu zbrodni ludobójstwa. Jej ojcem był z resztą pochodzący z Polski prawnik Rafał Lemkin. Przesłanie, które płynie z jego badań i inicjatyw podejmowanych od początku lat 30. poprzedniego stulecia jeszcze w Warszawie brzmi następująco: musimy nosić w sobie czujność i wrażliwość na symptomy zapowiadające naruszenie praw człowieka, mamy obowiązek na nie reagować, a nie jedynie oburzać się moralnie. Skuteczność reakcji zależy od współpracy międzynarodowej. ONZ ma być miejscem takiej współpracy międzynarodowej, ONZ ma być miejscem najlepszym i często jedynym. Nie możemy pozwolić na erozję instrumentów ochrony praw człowieka wytworzonych przez Narody Zjednoczone. Ich skuteczność będzie zależeć do tego, czy pozostaniemy zjednoczeni, nie tylko w nazwie. Konieczne wydaje się ustanowienie mechanizmu, który w sposób obiektywny i niekontrowersyjny będzie wymuszał zgodną współpracę stałych członków RB NZ w obliczu sytuacji objętych zasadą odpowiedzialności za ochronę. Tak, aby zapobieganie tym zbrodniom, skuteczne reagowanie na nie, miało prymat nad partykularnymi, geopolitycznymi interesami mocarstw. Panie Przwodniczący, Szczególne przygnębienie i sprzeciw wywołuje praktyka wykorzystywania dzieci w konfliktach zbrojnych. To jest niedopuszczalne, niedopuszczalne jest to, że wiele rządów toleruje te praktyki, ale także i to, że nasza Organizacja, pomimo istniejących konwencji i protokołów nie jest w stanie zrobić więcej w tych sprawach. Przypomnę, że konwencja praw dziecka także powstała z polskiej inicjatywy. Szczególnie ważna dla dziecka, dla jego bezpieczeństwa, rozwoju, praw jest rodzina. Spojrzenie na rodzinę, na jej rolę w społeczeństwie uzmysławia nam jak wielkie znaczenie ma rodzina dla poszanowania, budowania wrażliwości, dla praw człowieka. Panie Przewodniczący, To, co w wielu krajach jest odczuwalnym, lecz zaledwie deficytem realizacji praw ekonomicznych i społecznych, w wielu innych krajach jest ubóstwem i chronicznym niedorozwojem. Ubóstwo i niedorozwój są nie tylko problemem praw człowieka oraz zamachem na godność jednostki i całych grup społecznych. Są też przyczyną, dla której jednostki i narody nie są w stanie zapewnić sobie samodzielnego przetrwania, nie są w stanie urzeczywistnić tkwiącego w nich twórczego potencjału na własny pożytek i ku pożytkowi całej ludzkości. Dlatego tak ważne są wysiłki międzynarodowe skierowane na pomoc regionom i krajom cierpiącym na ubóstwo, krajom znajdującym się w stałym niedorozwoju, po to, aby weszły one na drogę trwałego rozwoju, aby przestały być trwale uzależnione od zewnętrznej pomocy. Jednak przede wszystkim po to, aby mogły być tam szanowane podstawy praw człowieka, aby mieszkający tam ludzie odzyskali poczucie godności, aby ich oryginalny potencjał mógł służyć ich rozwojowi i wzmacniać różnorodność ludzkiej cywilizacji. Temu też ma służyć proces negocjacji klimatycznych, w których Polska obejmie przewodnictwo z chwilą rozpoczęcia szczytu klimatycznego w listopadzie tego roku. W Polsce wiemy, że nawet w okresie życia jednego pokolenia można uczynić niewyobrażalny postęp. Wiemy, bo sami mamy takie doświadczenia. W chwili upadku komunizmu w 1989 roku Polska była krajem biednym, gospodarczo zrujnowanym i ogromnie zadłużonym. Potrzebowała pomocy międzynarodowej. Nie w formie bezzwrotnych pożyczek, ale w postaci umorzenia i restrukturyzacji długu, w postaci pomocy technicznej i szkoleniowej, w postaci możliwości dostępu do rynków krajów wyżej rozwiniętych, inwestycji zagranicznych. W połączeniu z pracowitością i przedsiębiorczością samych Polaków przyniosło to znakomite rezultaty. Nasz PKB wzrósł od tego czasu o ok. 400 %, a jednocześnie nasze emisje spadły o ponad 30 proc. w stosunku do roku bazowego. Dowodzi to, że scenariusz wzrostu gospodarczego przy zatrzymaniu wzrostu emisji szkodliwych dla ludzi i środowiska jest absolutnie możliwy i realny. Mamy świadomość, że nie ma jednej recepty, jednej drogi do trwałego rozwoju. Różne są bowiem warunki wyjściowe, różne otoczenie, uwarunkowania kulturowe czy geograficzne. Jednak przykład Polski czy innych krajów postkomunistycznych zasługuje na wzięcie pod uwagę także w innych regionach świata. Podobnie jak europejski, rozwijany wewnątrz UE, model rozwoju, który stara się łączyć demokrację i wolność człowieka, gospodarczą konkurencyjność, sprawiedliwość społeczną i solidarność. To nie jest żaden europocentryzm. To jest doświadczenie, które najbardziej doceniane jest przede wszystkim przez tych, którzy z najdalszych stron świata chcą dostać się do Europy i w niej pozostać. Niech nikogo nie myli kryzys gospodarczy w UE, z którego zresztą większość krajów Unii już zaczyna wychodzić. Europejski model rozwoju cywilizacyjnego zachowuje swą uniwersalną atrakcyjność. Nasze doświadczenie podpowiada również, że nawet najbardziej hojna pomoc zagraniczna nie zastąpi wysiłku wewnętrznego. Jest ona często warunkiem koniecznym, ale na pewno niewystarczającym. Wysiłek i czynniki wewnętrzne są zawsze podstawowe: wolność i podmiotowość jednostki, wolność gospodarcza i stabilność państwa. Ważne w procesie dochodzenia do trwałego rozwoju jest także dobre rządzenie, które łączy elementy demokracji, samorządności, praw człowieka, kompetencje i brak korupcji. Całokształt koncepcji dobrego rządzenia znajdujemy w rezolucji Komisji Praw Człowieka, zainicjowanej jeszcze przez Polskę jeszcze pod koniec lat 90., a więc w poprzednim stuleciu. Tylko w warunkach dobrego rządzenia pomoc zagraniczna może przynieść pożądane rezultaty w polityce zwalczania ubóstwa i wchodzenia na drogę trwałego rozwoju. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Polska jest aktywnym uczestnikiem społeczności międzynarodowej. Nie tylko poprzez stosunki dwustronne oraz organizacje regionalne w rodzaju UE czy ponadregionalne jak NATO i OBWE. Lepszy porządek międzynarodowy staramy się budować także naszą aktywnością na forum Narodów Zjednoczonych. Polska niezmiennie wierzy w cele i zasady Narodów Zjednoczonych, Polska jest przekonana o konieczności respektowania przyjmowanych przez nie, a więc przez nas wszystkich, traktatów i zobowiązań, Polska wspiera organy i programy, które ułatwiają ich wcielanie w życie. Jednym z priorytetów naszej polityki pozostaje od lat promocja praw człowieka i demokracji. Obecnie przewodniczymy Radzie Praw Człowieka. Z polskiej inicjatywy został też utworzony Europejski Fundusz na rzecz Demokracji. Rośnie udział naszego kraju w pomocy rozwojowej, przede wszystkim w ramach Unii Europejskiej. W listopadzie Warszawa będzie gospodarzem szczytu klimatycznego, podejmując wysiłek przewodniczenia Narodom Zjednoczonym w najważniejszym procesie rozwojowym, jakim jest dziś proces negocjacji klimatycznych. Polska jest tradycyjnie aktywna w wysiłkach na rzecz nieproliferacji broni masowego rażenia, zwłaszcza broni chemicznej. Pragniemy, wykorzystując nasze doświadczenie, nasze bogate relacje z innymi państwami, nadal przyczyniać się do umacniania pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego. Dlatego właśnie ubiegamy się o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych w latach 2018-2019. Wierzymy, że będziemy tam potrafili dobrze służyć realizacji celów i zasad Narodów Zjednoczonych oraz dobrze reprezentować interesy państw członkowskich zgodnie i z literą, i z duchem Karty. Serdecznie dziękuję.
Wystąpienie Prezydenta RP na 68. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ 25 września 2013 r.
Panie Przewodniczący, Panie Sekretarzu Generalny, Szanowni Delegaci! Po pierwsze, serdecznie gratuluję Panu Johnowi Ashe wyboru na przewodniczącego 68. sesji Zgromadzenia Ogólnego Narodów Zjednoczonych. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Za miesiąc minie 70 lat od podjęcia przez ministrów spraw zagranicznych czterech mocarstw decyzji o utworzeniu powszechnej organizacji, której zadaniem będzie zapewnianie pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego. Wtedy wysocy przedstawiciele Stanów Zjednoczonych, Związku Sowieckiego, Chin i Wielkiej Brytanii podjęli tę decyzję w samym środku najstraszniejszej z wojen w historii ludzkości. Wiedzieli, że utrzymanie pokoju, że postulat „nigdy więcej wojny” wymaga zgodnej i zorganizowanej współpracy międzynarodowej. Wiedzieli, że wymaga to współpracy wielkich mocarstw, przestrzegania zasad prawa międzynarodowego, a także budowy infrastruktury pokoju. W wydanej wówczas Deklaracji mówi się słusznie o potrzebie działania na rzecz sprawiedliwości między narodami. To ważne, by przypomnieć te właśnie słowa, bo z niesprawiedliwości, z poczucia braku sprawiedliwości brało się i nadal bierze wiele konfliktów – i to tych wewnętrznych i międzynarodowych. W przededniu tej rocznicy warto się przyjrzeć, w jakiej mierze społeczność międzynarodowa radzi sobie z zagrożeniami dla pokoju oraz z otwartymi i przewlekłymi konfliktami. ONZ i państwa członkowskie mają prawo mieć satysfakcję z wypracowanego od tamtego czasu dorobku, który służy bezpieczeństwu i pokojowi. Narody Zjednoczone okazały się instrumentem cywilizowania życia międzynarodowego po II wojnie światowej w bardzo wielu dziedzinach, nie tylko w stosunkach między państwami, ale i wewnątrz państw. Oczywiście, daleko jeszcze do świata idealnego, ale nie powinno nas to zniechęcać. Lepszy świat jest możliwy i tej perspektywy nie wolno tracić nam z pola widzenia. To jest nasz realny ideał zarysowany w Karcie Narodów Zjednoczonych i nas, wszystkich członków Organizacji, obowiązek. Szanowny Panie Przewodniczący, Panie i Panowie, Uprawniona satysfakcja z postępu, który przy pomocy Narodów Zjednoczonych jest udziałem całej ludzkości nie może nam jednak przesłaniać słabości naszej Organizacji, jej nieskuteczności w sytuacjach, do rozwiązywania których jest, była powołana. Taką sytuacją jest dzisiaj wojna domowa w Syrii. Ten konflikt pociągnął za sobą wielką liczbę ofiar i wywołał już wielki dramat humanitarny. Stanowi on zagrożenie dla regionalnego bezpieczeństwa i stabilności. W takich sytuacjach członkowie Organizacji mają prawo domagać się od Rady Bezpieczeństwa skutecznego działania. To jest nasze uprawnione oczekiwanie, które wynika z artykułu 24. Karty. Z żalem musimy stwierdzić, że w konflikcie syryjskim członkowie Rady Bezpieczeństwa raczej opowiadali się po którejś ze stron tej wojny i wspierali te strony na różne sposoby, niż wymuszali na nich przerwanie walk i pokojowe rozmowy. Obnażyło to niewydolność i nieskuteczność mechanizmów podejmowania decyzji przez Organizację Narodów Zjednoczonych. Tym bardziej nie trzeba zwlekać ani szukać kolejnej rocznicy jako pretekstu do powrotu do wysiłków nawet na rzecz takiej reformy Rady Bezpieczeństwa, która wzmocni autorytet, reprezentatywność i skuteczność. Chodzi przy tym o bardziej systemowe rozwiązanie, które nie ograniczy Rady Bezpieczeństwa, które wykroczy poza obszar Rady Bezpieczeństwa, które wzmocni jej autorytet i reprezentatywność, które jednocześnie uwzględni fakt, że dzisiaj mamy świadomość znaczenia obowiązującej od początku zasady prawa weta stałych członków Rady. Wymagają tego nie tylko obecne czy przyszłe wyzwania, ale również zachodzące na naszych oczach zmiany w globalnym porządku międzynarodowym. Warto, aby dyskusja na ten temat toczyła się w formule podobnej do tej, która zdała egzamin przed 60. rocznicą powstania Organizacji Narodów Zjednoczonych. Jej efektem był całkiem ambitny program reformy Organizacji, którego część znalazła się w Dokumencie Końcowym, dokumencie przyjętym przez państwa członkowskie w 2005 roku. Polska brała wtedy czynny udział w tamtych pracach i będzie nadal angażować się na rzecz dalszych potrzebnych reform. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Dramat Syrii, w tym użycie broni chemicznej, jest egzemplifikacją szerszego zjawiska, którym jest lekceważenie przyjętych przez naszą organizację i całą społeczność międzynarodową wartości, norm i zobowiązań. A przecież wszyscy powinni im podlegać w takim samym stopniu, nikt nie powinien być obok, czy ponad nimi. Zbyt często górę nad tym biorą doraźne interesy państw, z fatalnymi konsekwencjami dla praw człowieka, dla kwestii humanitarnych, w tym dla zasady odpowiedzialności za ochronę, po której przyjęciu w 2005 roku tak wiele sobie przecież obiecywaliśmy. Konflikty zbrojne są skrajnym przejawem masowego naruszania praw człowieka. Dramatycznemu rozwojowi sytuacji w Syrii, który pochłonął już ponad 100 tys. ofiar można było zapobiec, można było zapobiec, gdyby stosowne decyzje Rady Bezpieczeństwa podjęte zostały na czas. Rozwiązywanie trudnych, powikłanych i wzajemnie powiązanych problemów Bliskiego Wschodu wymaga bowiem całościowego podejścia, charakteryzującego się wyobraźnią i bezstronnością. W sytuacji dość powszechnego zaabsorbowania sprawami bezpieczeństwa, także tymi nowymi, nietradycyjnymi, oraz prymatu spraw gospodarczych, zwalczania kryzysu, walki o wzrost i konkurencyjność, rywalizacji o rynki zbytu, ale także o terytoria, z których mogą pochodzić cenne dla rozwoju gospodarczego lub zysku surowce, nie możemy zapominać o prawach człowieka. One w ostatnim okresie u wielu aktorów życia międzynarodowego popadły w swoistą niełaskę. Ale czy możemy je lekceważyć? Kiedy na przykład ich naruszenia ocierają się o zbrodnię ludobójstwa? Przypomnę, że w tym roku, 9 grudnia, będziemy obchodzić 65. rocznicę przyjęcia konwencji o zapobieganiu i o karaniu zbrodni ludobójstwa. Jej ojcem był z resztą pochodzący z Polski prawnik Rafał Lemkin. Przesłanie, które płynie z jego badań i inicjatyw podejmowanych od początku lat 30. poprzedniego stulecia jeszcze w Warszawie brzmi następująco: musimy nosić w sobie czujność i wrażliwość na symptomy zapowiadające naruszenie praw człowieka, mamy obowiązek na nie reagować, a nie jedynie oburzać się moralnie. Skuteczność reakcji zależy od współpracy międzynarodowej. ONZ ma być miejscem takiej współpracy międzynarodowej, ONZ ma być miejscem najlepszym i często jedynym. Nie możemy pozwolić na erozję instrumentów ochrony praw człowieka wytworzonych przez Narody Zjednoczone. Ich skuteczność będzie zależeć do tego, czy pozostaniemy zjednoczeni, nie tylko w nazwie. Konieczne wydaje się ustanowienie mechanizmu, który w sposób obiektywny i niekontrowersyjny będzie wymuszał zgodną współpracę stałych członków RB NZ w obliczu sytuacji objętych zasadą odpowiedzialności za ochronę. Tak, aby zapobieganie tym zbrodniom, skuteczne reagowanie na nie, miało prymat nad partykularnymi, geopolitycznymi interesami mocarstw. Panie Przwodniczący, Szczególne przygnębienie i sprzeciw wywołuje praktyka wykorzystywania dzieci w konfliktach zbrojnych. To jest niedopuszczalne, niedopuszczalne jest to, że wiele rządów toleruje te praktyki, ale także i to, że nasza Organizacja, pomimo istniejących konwencji i protokołów nie jest w stanie zrobić więcej w tych sprawach. Przypomnę, że konwencja praw dziecka także powstała z polskiej inicjatywy. Szczególnie ważna dla dziecka, dla jego bezpieczeństwa, rozwoju, praw jest rodzina. Spojrzenie na rodzinę, na jej rolę w społeczeństwie uzmysławia nam jak wielkie znaczenie ma rodzina dla poszanowania, budowania wrażliwości, dla praw człowieka. Panie Przewodniczący, To, co w wielu krajach jest odczuwalnym, lecz zaledwie deficytem realizacji praw ekonomicznych i społecznych, w wielu innych krajach jest ubóstwem i chronicznym niedorozwojem. Ubóstwo i niedorozwój są nie tylko problemem praw człowieka oraz zamachem na godność jednostki i całych grup społecznych. Są też przyczyną, dla której jednostki i narody nie są w stanie zapewnić sobie samodzielnego przetrwania, nie są w stanie urzeczywistnić tkwiącego w nich twórczego potencjału na własny pożytek i ku pożytkowi całej ludzkości. Dlatego tak ważne są wysiłki międzynarodowe skierowane na pomoc regionom i krajom cierpiącym na ubóstwo, krajom znajdującym się w stałym niedorozwoju, po to, aby weszły one na drogę trwałego rozwoju, aby przestały być trwale uzależnione od zewnętrznej pomocy. Jednak przede wszystkim po to, aby mogły być tam szanowane podstawy praw człowieka, aby mieszkający tam ludzie odzyskali poczucie godności, aby ich oryginalny potencjał mógł służyć ich rozwojowi i wzmacniać różnorodność ludzkiej cywilizacji. Temu też ma służyć proces negocjacji klimatycznych, w których Polska obejmie przewodnictwo z chwilą rozpoczęcia szczytu klimatycznego w listopadzie tego roku. W Polsce wiemy, że nawet w okresie życia jednego pokolenia można uczynić niewyobrażalny postęp. Wiemy, bo sami mamy takie doświadczenia. W chwili upadku komunizmu w 1989 roku Polska była krajem biednym, gospodarczo zrujnowanym i ogromnie zadłużonym. Potrzebowała pomocy międzynarodowej. Nie w formie bezzwrotnych pożyczek, ale w postaci umorzenia i restrukturyzacji długu, w postaci pomocy technicznej i szkoleniowej, w postaci możliwości dostępu do rynków krajów wyżej rozwiniętych, inwestycji zagranicznych. W połączeniu z pracowitością i przedsiębiorczością samych Polaków przyniosło to znakomite rezultaty. Nasz PKB wzrósł od tego czasu o ok. 400 %, a jednocześnie nasze emisje spadły o ponad 30 proc. w stosunku do roku bazowego. Dowodzi to, że scenariusz wzrostu gospodarczego przy zatrzymaniu wzrostu emisji szkodliwych dla ludzi i środowiska jest absolutnie możliwy i realny. Mamy świadomość, że nie ma jednej recepty, jednej drogi do trwałego rozwoju. Różne są bowiem warunki wyjściowe, różne otoczenie, uwarunkowania kulturowe czy geograficzne. Jednak przykład Polski czy innych krajów postkomunistycznych zasługuje na wzięcie pod uwagę także w innych regionach świata. Podobnie jak europejski, rozwijany wewnątrz UE, model rozwoju, który stara się łączyć demokrację i wolność człowieka, gospodarczą konkurencyjność, sprawiedliwość społeczną i solidarność. To nie jest żaden europocentryzm. To jest doświadczenie, które najbardziej doceniane jest przede wszystkim przez tych, którzy z najdalszych stron świata chcą dostać się do Europy i w niej pozostać. Niech nikogo nie myli kryzys gospodarczy w UE, z którego zresztą większość krajów Unii już zaczyna wychodzić. Europejski model rozwoju cywilizacyjnego zachowuje swą uniwersalną atrakcyjność. Nasze doświadczenie podpowiada również, że nawet najbardziej hojna pomoc zagraniczna nie zastąpi wysiłku wewnętrznego. Jest ona często warunkiem koniecznym, ale na pewno niewystarczającym. Wysiłek i czynniki wewnętrzne są zawsze podstawowe: wolność i podmiotowość jednostki, wolność gospodarcza i stabilność państwa. Ważne w procesie dochodzenia do trwałego rozwoju jest także dobre rządzenie, które łączy elementy demokracji, samorządności, praw człowieka, kompetencje i brak korupcji. Całokształt koncepcji dobrego rządzenia znajdujemy w rezolucji Komisji Praw Człowieka, zainicjowanej jeszcze przez Polskę jeszcze pod koniec lat 90., a więc w poprzednim stuleciu. Tylko w warunkach dobrego rządzenia pomoc zagraniczna może przynieść pożądane rezultaty w polityce zwalczania ubóstwa i wchodzenia na drogę trwałego rozwoju. Panie Przewodniczący, Dostojni Delegaci, Polska jest aktywnym uczestnikiem społeczności międzynarodowej. Nie tylko poprzez stosunki dwustronne oraz organizacje regionalne w rodzaju UE czy ponadregionalne jak NATO i OBWE. Lepszy porządek międzynarodowy staramy się budować także naszą aktywnością na forum Narodów Zjednoczonych. Polska niezmiennie wierzy w cele i zasady Narodów Zjednoczonych, Polska jest przekonana o konieczności respektowania przyjmowanych przez nie, a więc przez nas wszystkich, traktatów i zobowiązań, Polska wspiera organy i programy, które ułatwiają ich wcielanie w życie. Jednym z priorytetów naszej polityki pozostaje od lat promocja praw człowieka i demokracji. Obecnie przewodniczymy Radzie Praw Człowieka. Z polskiej inicjatywy został też utworzony Europejski Fundusz na rzecz Demokracji. Rośnie udział naszego kraju w pomocy rozwojowej, przede wszystkim w ramach Unii Europejskiej. W listopadzie Warszawa będzie gospodarzem szczytu klimatycznego, podejmując wysiłek przewodniczenia Narodom Zjednoczonym w najważniejszym procesie rozwojowym, jakim jest dziś proces negocjacji klimatycznych. Polska jest tradycyjnie aktywna w wysiłkach na rzecz nieproliferacji broni masowego rażenia, zwłaszcza broni chemicznej. Pragniemy, wykorzystując nasze doświadczenie, nasze bogate relacje z innymi państwami, nadal przyczyniać się do umacniania pokoju i bezpieczeństwa międzynarodowego. Dlatego właśnie ubiegamy się o miejsce w Radzie Bezpieczeństwa Narodów Zjednoczonych w latach 2018-2019. Wierzymy, że będziemy tam potrafili dobrze służyć realizacji celów i zasad Narodów Zjednoczonych oraz dobrze reprezentować interesy państw członkowskich zgodnie i z literą, i z duchem Karty. Serdecznie dziękuję.
2013-09-26