UNCTAD.ORG  

Jedenasta sesja Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju UNCTAD XI

Noty prasowe:  BUDOWANIE ZDOLNOŚCI PRODUKCYJNYCH I KONKURENCJI NA RYNKACH MIĘDZYNARODOWYCH

Centrum konferencyjne Anhembi, Sao Paulo, Brazylia
13-18 czerwca 2004 r.

Umowy preferencyjne na zniesienie barier taryfowych dla 50 najsłabiej rozwiniętych krajów na świecie (Least Developed Countries - LDC) spotkały się z szerokim uznaniem, ale te i inne szanse na dostęp do rynku nie przyniosły pożądanych rezultatów. Takie udogodnienia nie wystarczą, jeśli kraje nie mają zdolności produkcji dóbr i usług ani odpowiedniej infrastruktury i wsparcia technologicznego ich eksportu. Dodatkowym czynnikiem znacznie ograniczającym zdolności generowania zysków krajów - beneficjentów są "reguły pochodzenia", obligujące je do importowania surowców do produkcji towarów eksportowych z tych samych krajów, które oferują im dostęp do rynku. Na przykład w roku 2001 tylko 42% importu z LDC do krajów tzw. grupy Quad, czyli Kanady, Japonii, krajów Unii Europejskiej i USA, skorzystało z przywileju dostępu do rynku.

Rozwój zdolności podażowej

Budowanie i powiększanie zdolności produkcyjnej uzależnione jest od inwestowania i klimatu przedsiębiorczości wspierającego rozwój inwestycji. Rządy poszczególnych krajów mogą znacznie się do tego przyczynić poprzez inwestowanie w rozwój infrastruktury, czyli dróg, portów, linii kolejowych i logistyki transportowej, oraz w kapitał ludzki - wspierając podstawowe wykształcenie, szkolenia specjalistyczne oraz odżywianie i służbę zdrowia, czyli czynniki rozwoju produktywnej siły roboczej. Wiele krajów rozwijających się, a zwłaszcza kraje z grupy LCD, nie posiada jednak środków na inwestowanie w rozwój zasobów ludzkich i materialnych, które uczyniłyby z nich atrakcyjne platformy produkcyjne.

W tej kwestii ważną rolę odgrywają zagraniczne inwestycje bezpośrednie (Foreign Direct Investments - FDI), które dają środki na przekazanie wiedzy, technologii i know-how z zakresu zarządzania, poprawę umiejętności, rozwój przedsiębiorczości i wspieranie szkoleń poprzez przedsięwzięcia krajowe powiązane z firmami zagranicznymi. Inwestycje przynoszą też rozwój lokalnej produkcji i poprawę lokalnej konkurencyjności.

Jednak do tego, by dany kraj odniósł znaczne korzyści z FDI potrzebna jest miejscowa kultura biznesowa, która wchłonie ofertę FDI i wykorzysta ją dla celów krajowej gospodarki, jak to miało miejsce w przypadku takich "tygrysów" wschodnioazjatyckich jak Singapur, Malezja, Tajwan czy Tajlandia. Kraje te dysponowały odpowiednimi strategiami rozwoju narodowego, które stworzyły warunki przyciągające zewnętrznych inwestorów i wspierające rozwój sektora prywatnego. Ważną rolę odgrywa też pokój i stabilizacja polityczna. Korporacje transnarodowe (Transnational Corporations - TNC) stawiają coraz większy nacisk na środowisko przyjazne dla przedsiębiorczości, które obejmuje: ochronę praw do własności intelektualnej i nieruchomości, przejrzystą ordynację podatkową, funkcjonalność systemu sądowego oraz korzyści finansowe i rzetelny system regulacyjny. Koszty robocizny (zarobki plus pakiet dodatkowych świadczeń) muszą być konkurencyjne. Duży rynek krajowy (np. Brazylia, Chiny lub Indie) lub regionalna grupa handlowa, która tworzy duży rynek lokalny przyciągają TNC sprzedające na rynkach rozwijających się. Jednak większość krajów z grupy LDC to małe państwa z jeszcze mniejszymi rynkami. Cała grupa w 2002 roku osiągnęła niski wynik 0,8% całkowitych wpływów FDI.

Lecz FDI to nie czarodziejska różdżka. Zagranicznych inwestycji bezpośrednich nie można też postrzegać jako substytutu inwestycji krajowych, które są wiodącym źródłem inwestycji w krajach rozwijających się - według Banku Światowego ostatnimi laty wyniosły one ponad trzykrotną wartość całkowitych zagranicznych inwestycji bezpośrednich oraz podwójną wartość inwestycji publicznych. Dodatkowo, przy braku odpowiedniej polityki negatywne aspekty FDI mogą przewyższać zalety.

Do negatywnych aspektów można zaliczyć po pierwsze sytuację, w której sprywatyzowane przedsiębiorstwa państwowe przejęte przez firmy zagraniczne stają się de facto monopolistami miażdżącymi konkurencję i naliczającymi wygórowane opłaty za tak podstawowe usługi, jak np. telekomunikacja. Po drugie, firmy miejscowe mogą zostać wypchnięte z rynku przez silniejsze spółki stowarzyszone z zagranicy. Po trzecie, zbyt atrakcyjne zachęty inwestycyjne nie rzadko wyczerpują miejscowe zasoby do takiego stopnia, że zysk netto jest nieosiągalny.

Kraje, które zyskują najwięcej na FDI uczą się od zagranicznych partnerów i z czasem stają się coraz bardziej konkurencyjne. Kiedy TNC wykorzystują miejscowe małe i średnie przedsiębiorstwa (Small and Medium - sized Enterprises - SME) do dostarczania dóbr pośrednich dla producentów końcowych, pomagają w ten sposób ulepszyć normy i procesy zarządzania w tych przedsiębiorstwach. Z upływem czasu nabywane doświadczenie w handlu z TNC umożliwia SME eksport bezpośrednio do krajów rozwiniętych, gwarancję korzystniejszych cen i samodzielny sukces międzynarodowy.

Nowe drogi do konkurencyjności

Nowe szanse zwiększenia zatrudnienia, większej wydajności i wzrostu gospodarczego szybko docierają do krajów rozwijających się, czego najlepszym przykładem są technologie informacyjne i komunikacyjne (Information and Communication Technologies - ICT). ICT poprawiają konkurencyjność poprzez redukcję kosztów transakcji, otwieranie szerszych rynków i usprawnianie zarządzania. Takie technologie wymagają oczywiście podstawowej infrastruktury telekomunikacyjnej, czyli zasilania, linii telefonicznych, sprzętu i wyszkolonego personelu.

Kolejną szansą jest tzw. outsourcing lub offshoring, czyli eksport usług, w którym firmy zagraniczne tworzą miejsca pracy w krajach rozwijających się ze względu na niezwykle konkurencyjną ofertę siły roboczej - zarobki mogą tam być nawet do ośmiu razy niższe, niż w krajach zamożnych. Obecnie outsourcing tworzy nie tylko miejsca pracy w produkcji, które nie wymagają zaawansowanego wyszkolenia, ale i lepiej płatne posady w sektorze finansowym lub IT. Według banku inwestycyjnego Goldman Sachs, wartość miejsc pracy utworzonych poprzez zagraniczny outsourcing w krajach rozwijających się oszacowano w zeszłym roku na 320 miliardów dolarów, a przed końcem roku kwota ta ma wzrosnąć do 585 miliardów dolarów. Zyski generowane przez outsourcing dla krajów rozwijających się, są bodźcem dla krajowej gospodarki, a transfer technologii podwyższa umiejętności zawodowe i zwiększa produktywność. Jednak ze względu na braki w infrastrukturze tylko niektóre kraje rozwijające się skorzystały na outsourcingu.

Przewiduje się nagły wzrost outsourcingu: eksport usług ma w ciągu najbliższych pięciu lat wzrastać o 30-40% rocznie, co może przynieść niespodziewanie szybki zysk również dla krajów rozwijających się. Według tegorocznego majowo-czerwcowego wydania dwumiesięcznika amerykańskiej Rady ds. Stosunków Zagranicznych pt. "Foreign Affairs," powołującego się na różne źródła, do roku 2015 poza granice Stanów Zjednoczonych przeniesionych zostanie około 3,3 miliona stanowisk dla pracowników biurowych. Magazyn podaje, że przed rokiem 2005 jedno na dziesięć stanowisk pracy w branży IT będzie ulokowane poza granicami kraju, a do roku 2009 poza Stany Zjednoczone wyprowadzone zostaną 2 miliony posad w sektorze finansowym. Według badania przygotowanego przez UNCTAD na XI Sesję Konferencji, przed rokiem 2010 25% przewidywanych tradycyjnych usług związanych z branżą IT będzie świadczonych w outsourcingu z krajów rozwijających się.

Niemniej jednak niektórzy twierdzą, że przekonanie o zagrożeniu miejsc pracy przez outsourcing w krajach rozwiniętych jest przesadą. Od 1994 roku ze Stanów Zjednoczonych do Indii przenoszonych jest każdego roku prawdopodobnie około 200 000 miejsc pracy, a mimo to w tym samym okresie w gospodarce USA odnotowano przyrost stanowisk pracy netto w wysokości 2 milionów rocznie.


Dokument opracowany przez Ośrodek Informacji ONZ w Warszawie na podstawie materiałów ONZ, czerwiec 2004 r.