facebook facebook instagram youtube

"Haiti: tym razem zróbmy to dobrze"
Kofi A. Annan, Sekretarz Generalny ONZ
16 marca 2004 r.

„Nie, znowu!” - to była instynktowna reakcja urzędników Organizacji Narodów Zjednoczonych oraz członków rządów państw kiedy na początku roku, okazało się że Haiti, najbiedniejszy kraj na zachodniej półkuli, zaczął pogrążać się w chaosie, i kiedy ponownie zaczęto dyskutować nad międzynarodową interwencją.

Byliśmy tam i już to robiliśmy - 10 lat temu. W 1994 z błogosławieństwem Rady Bezpieczeństwa międzynarodowe siły wkroczyły do Haiti i przywróciły do władzy prezydenta, Jeana-Bertranda Aristide. Sześć miesięcy później ONZ wzięła na siebie odpowiedzialność za misję na Haiti. Został podjęty prawdziwy, ale jak się okazało po fakcie - zbyt powierzchowny wysiłek postawienia kraju na nogi i zapewnienia mu bezpieczeństwa poprzez uformowanie, wyposażenie oraz wyszkolenie profesjonalnych sił policyjnych.

Jednak wróciliśmy do punktu wyjścia. 28 lutego, kiedy prezydent Aristide opuścił Haiti siły policyjne rozpadły się, a kraj dostał się w ręce uzbrojonych band. Następnego dnia Rada Bezpieczeństwa ponownie przyzwoliła na interwencje krajów ONZ, dając tym razem Organizacji Narodów Zjednoczonych trzy miesiące na przywrócenie bezpieczeństwa na Haiti.

Obecnie na Haiti przebywa grupa specjalistów NZ, której zadaniem jest ocena potrzeb oraz określenie formy jaką powinna przyjąć interwencja NZ. Możemy być już pewni, że zadanie to będzie trudne i skomplikowane. Rada Bezpieczeństwa obiecała humanitarne i gospodarcze wsparcie, jak również pomoc w zakresie zarządzania krajem, sądownictwa i praw człowieka.

Sytuacja na Haiti w chwili obecnej wygląda gorzej niż dziesięć lat temu. Broń znalazła się w rękach wielu band, handel narkotykami stał się podstawowym źródłem utrzymania. Haitańczycy są sfrustrowani i czują się zawiedzeni zarówno przez wspólnotę międzynarodową, jak i własny rząd. Wydarzenia z lutego zaostrzyły istniejące podziały, sprawiając że utworzenie nowego rządu uznanego przez obydwie strony, przeciwników i stronników Pana Aristide, stało się niezwykle trudne.

Czy w takim razie powinniśmy wyciągnąć wnioski z dotychczasowych doświadczeń, że osoby z zewnątrz nie potrafią rozwiązać problemów Haiti? Przede wszystkim, Haiti jest krajem, który właśnie obchodził dwusetną rocznicę wyzwolenia się z niewolnictwa i kolonializmu. Przez pewien czas na początku XX wieku Haiti było pod protektoratem Stanów Zjednoczonych. Pojawia się więc pytanie, czy teraz powinniśmy pozostawić mieszkańców Haiti ich własnemu losowi?

Propozycja ta wydaje się atrakcyjna, ale tylko w teorii. To oczywiste, że Haiti nie jest w stanie poradzić sobie z własnymi problemami. Efektem pozostawiania mieszkańców bez pomocy, będzie dalsze pogrążanie się kraju w chaosie. Nasz zglobalizowany świat nie może pozwolić na powstanie próżni politycznej, bez względu na to, czy to jest w górach Afganistanu, czy też w bezpośrednim sąsiedztwie światowych mocarstw.

Obecnie trudniej jest niż kiedyś ignorować przejawy ludzkiego nieszczęścia. Podstawową przyczyną jest brak możliwości zamknięcia chaosu w granicach jednego państwa, ze względu na jego tendencję do rozprzestrzeniania w postaci przepływu uchodźców, terroryzmu, przemytu broni, narkotyków i ludzi. Nikt nie chce interweniować, ale ostatecznie nie ma innego wyboru.

Jeśli chcemy to zrobić, musimy wyciągnąć wnioski z poprzednich prób.

Jednym z nich jest to, że żadna organizacja, ofiarodawca ani partner międzynarodowy nie podoła zadaniu sam. My jako Organizacja Narodów Zjednoczonych musimy ściśle współpracować z naszymi kolegami z CARICOM i Organizacji Państw Ameryki, przyjmując wspólną i zintegrowaną strategię rozwiązywania problemu. Organizacje te odgrywają kluczową rolę w zażegnywaniu obecnego kryzysu. Będą musiały pozostać zaangażowane w sprawy Haiti, jako regionalni partnerzy, na długo po wycofaniu się niebieskich hełmów. Haiti nie może, jak to miało miejsce w przeszłości, być izolowane przez swoich sąsiadów.

Kolejnym wnioskiem jest przyłożenie szczególnej wagi do efektywnego zapobiegania potencjalnym szkodliwym działaniom grup i jednostek. Doświadczenie innych krajów znajdujących się w podobnej sytuacji nauczyło nas, że uzbrojeni obywatele nie popadali by w kłopoty jeśli, oprócz rozbrojenia zapewniono by im pracę w sektorze cywilnym. Bez rozwoju gospodarczego, siły utrzymujące ład i porządek łatwo się dezintegrują i cykl przemocy, biedy i braku stabilności rozpoczyna się na nowo.

Jednak najważniejszą lekcją jest to, że nie ma możliwości szybkiego rozwiązania problemu. Haiti przez wiele lat będzie potrzebowało naszego wsparcia oraz środków finansowych. Obecny kryzys jest w jednakowym stopniu wynikiem nieodpowiedzialnego zachowania się klasy politycznej Haiti, jak również niedociągnięć i niepowodzeń poprzednich działań międzynarodowych. Oznacza to, że prawdziwy sukces będzie wymagał pomocy w wyłonieniu bardziej odpowiedzialnych grup politycznych uwzględniając rolę jaką odegrało podczas kryzysu społeczeństwo obywatelskie.

Nie dokonamy tego szybko. Potrzebny jest długotrwały wysiłek – dziesięć lat lub więcej – aby pomóc w odbudowie struktur policji, systemu sądownictwa, jak również podstawowej służby socjalnej jak opieka zdrowotna i edukacja.

Takie kryzysy zbyt często przykuwają naszą uwagę tylko w momencie ich największego natężenia – kiedy relacje w telewizji są zbyt zaskakujące, przemoc zbyt szokująca, a cierpienia milionów ludzi zbyt duże, aby je znosić. W kraju takim jak Haiti jedynie stałe zaangażowanie, przy współudziale rządu i społeczeństwa obywatelskiego, może przyczynić się do powstania instytucji, które umożliwią zakorzenienie się demokracji.

Stawka jest wysoka, przede wszystkim dla Haitańczyków, lecz także i dla nas. Skuteczne poradzenie sobie z problemem, wymaga tym razem podjęcia odmiennych działań. Oznacza to przede wszystkim utrzymywanie międzynarodowego zainteresowania sytuacją na Haiti oraz długotrwałego zaangażowania środków finansowych.

2004-03-23

W serwisie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z witryny bez zmiany ustawień dotyczących cookies oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu końcowym. Możecie Państwo dokonać w każdym czasie zmiany ustawień dotyczących cookies.

×